
Rodzaje traumy
Trauma to doświadczenie, które przekracza zdolności naszego układu nerwowego do poradzenia sobie w danej chwili. Nie chodzi wyłącznie o to, co się wydarzyło, ale o to, jak ciało musiało przetrwać. Gdy napięcie, lęk czy bezradność przytłaczają, mózg przechodzi w tryb przetrwania: walcz, uciekaj albo zamarznij. To jak włączenie alarmu, który zamiast wyłączyć się po zagrożeniu, zostaje zablokowany na stałe.
Psychologia wyróżnia dwa główne rodzaje traumy: traumę przez duże „T” oraz traumę przez małe „t”.
Trauma przez duże „T” to nagłe, dramatyczne wydarzenia, które wywracają rzeczywistość do góry nogami. Przykłady? Wypadek samochodowy, przemoc seksualna, napaść, kataklizmy, wojna, nagła utrata bliskiej osoby. Ktoś, kto przeżył wypadek, może później reagować paniką nawet przy zwykłej jeździe samochodem. Mózg odtwarza tamten stan, jakby czas się zatrzymał.
Trauma przez małe „t” jest subtelniejsza. To doświadczenia codzienne, drobne, ale powtarzane miesiącami lub latami. Emocjonalnie niedostępny rodzic, wieczne porównywanie z rodzeństwem, wstydzenie za emocje, ignorowanie potrzeb. Dziewczynka, która była karana za łzy, w dorosłości tłumi gniew i udaje, że „wszystko jest okej”. Chłopak, którego nikt nie przytulał, dorasta z przekonaniem, że z bliskością wiąże się ryzyko i dystansuje się w relacjach. Niby nic spektakularnego, a jednak układ nerwowy nosi ślad braku.
Warto pamiętać, że dwie osoby mogą przeżyć to samo wydarzenie, a jedna wyjdzie z niego z traumą, druga nie. Nie liczy się „obiektywna skala tragedii”, ale subiektywna reakcja ciała i dostęp do wsparcia.
Jakie mamy rozwiązania?
Dzisiejsze podejścia terapeutyczne są jak narzędzia do zdejmowania z ciała ciężkiego pancerza. Po pierwsze – somatyka, czyli praca z ciałem. Układ nerwowy przechowuje napięcia, więc delikatne techniki uczą go, że może się rozluźnić. Po drugie – hipnoterapia, która pozwala w bezpiecznym stanie skupienia przepisać stare skojarzenia i wygasić alarm. Po trzecie – terapia poznawcza, która uczy rozpoznawać szkodliwe przekonania („muszę zasługiwać na miłość”) i zastępować je bardziej wspierającymi. Cenne bywa też EMDR, metoda pracy z oczami, która pomaga odblokować zamrożone wspomnienia.
Wszystkie te metody korzystają z neuroplastyczności mózgu, zdolności tworzenia nowych połączeń. To tak, jakby przez długo uczęszczaną ścieżkę w lesie, prowadzącą do strachu, zacząć tworzyć nową drogę – w stronę spokoju.
Kluczem jest łagodność wobec siebie. Ciało reagowało tak, jak potrafiło. Praca z traumą nie usuwa wspomnień, lecz wygasza alarm w systemie nerwowym, pozwala odzyskać kontakt z emocjami i poczucie, że w świecie da się oddychać pełniej.
Trauma, niezależnie od rozmiaru litery, jest zaproszeniem do opieki nad sobą. Proces zdrowienia otwiera przestrzeń, w której ciało przestaje żyć w przeszłości, a zaczyna orientować się na przyszłość. Stąd najważniejszym krokiem jest uznanie: to, co boli, zasługuje na uwagę. W tej uważności zaczyna się powrót do siebie – powoli, ale trwale.